Korzystanie z social media stało się dla nas nieodłącznym elementem codzienności, i zaczęło wpływać na nasze życie w dużo większym stopniu, niż podejrzewamy. Nieświadomość tego, jakie ryzyko niesie ze sobą nadużywanie tego sposobu komunikacji powoduje, że jesteśmy na nie bardziej podatni a codzienne powtarzanie czynności takich jak wstawanie i przeglądanie telefonu stało się zalążkiem wirusowego rozprzestrzeniania się depresji internetowej w dobie social media.

W XXI wieku – wieku zdominowanym przez internet – mamy możliwość nieustannego kontaktu z innymi ludźmi praktycznie przez całą dobę.Telefony komórkowe, skype, portale społecznościowe – wszystko to sprawia, że znajomi z całego świata wydają się być w zasięgu ręki.

Psycholodzy z wielu krajów już od dawna badają oddziaływanie mediów społecznościowych na nasze samopoczucie oraz zdrowie psychiczne. Przedmiotem ich zainteresowania jest przede wszystkim to, jak wpływają na budowanie relacji oraz więzi z innymi ludźmi, na ich jakość, oraz jak potrafią zmieniać nasz nastrój.

W latach 2013-2015 Holly B. Shakya z University of California oraz Nicholas A. Christakis z Yale University przeprowadzili interesujący eksperyment z udziałem 5 208 osób. Sprawdzano w nim poziom satysfakcji oraz zadowolenia z życia i relacji międzyludzkich w zależności od natężenia aktywności na portalu Facebook.

Wyniki ponad dwuletnich obserwacji nie pozostawiają złudzeń – interakcje w realnym świecie dawały badanym zdecydowanie więcej radości, niż internetowe. Bardzo aktywne, wielogodzinne korzystanie z Facebooka znacząco obniżało nastrój i samoocenę, nie została jednak wykryta przyczyna tej interesującej zależności.

Dużym niebezpieczeństwem, związanym bezpośrednio z aktywnością na tym portalu, jest także spadek samooceny. Zwłaszcza osoby wrażliwe na opinię innych, przywiązujące ogromną wagę do bycia popularnym i docenianym, mogą wpaść w pułapkę “lajków”. Gdy niewielka ilość osób polubi czy skomentuje nasz post, ich samopoczucie znacznie się pogarsza.

Ponadto, przeglądanie aktywności znajomych to doskonała okazja do porównywania się z nimi. Jeśli w tym porównaniu wypadniemy naszym zdaniem słabiej niż koledzy i koleżanki, nasza samoocena może gwałtownie spaść. Przywiązywanie zbyt dużej wagi do tego, co widzimy i robimy za pośrednictwem portali społecznościowych, brak dystansu i wrażliwość na opinię innych, mogą przyczynić się do rozwoju depresji internetowej.

Czynnikiem który idzie równorzędnie z depresją internetową, jest uzależnienie. Dotyczy ono zwłaszcza ludzi młodych, którzy nie pamiętają czasów bez internetu i telefonów komórkowych. Dla wielu z nich smartfon czy iPhone jest – dosłownie – przedłużeniem ręki. Możliwość nieustannego kontaktu z rówieśnikami, dzielenia się z nimi każdą chwilą swojego życia czy nawiązywania nowych znajomości – wszystko to przyciąga młodych jak magnes. Bardzo łatwo jest stracić rachubę czasu spędzanego w internecie, a od nadużywania do uzależnienia droga jest bardzo krótka.

Wspomniana wyżej potrzeba bycia docenianym, walka o “lajki” oraz chęć dostosowania się do pozostałych użytkowników, poza uzależnieniem, stwarzają inne, znacznie poważniejsze niebezpieczeństwo. Wielu ludzi bezrefleksyjnie udostępnia nawet setki zdjęć i informacji dziennie – na platformie Instagram zdjęcia posiłków, butów na chodniku czy nowych ubrań są normą. Żądni pochwał, nie zwracamy uwagi na to, jak wiele faktów na swój temat podajemy jak na tacy ludziom, którzy niekoniecznie mają dobre zamiary. Samo zjawisko “hejtu” – z angielskiego hate, czyli nienawidzić – potrafi złamać psychicznie nawet najsilniejsze osoby.

Cyberprzestępcy, stalkerzy, czy potencjalni złodzieje nie muszą się nawet wysilać, by zdobyć jakiekolwiek informacje, gdyż my sami im je podajemy! Na uwagę zasługuje poświęcony właśnie temu zagadnieniu eksperyment “Uważaj, co udostępniasz. Social media stalker” wykonany przez youtubera Rafała Jarząbka. Ilość faktów na temat kompletnie nieznajomych osób, jakie zgromadził on w ciągu kilkunastu minut, jest przerażająca – także dla samych zainteresowanych.

Zdecydowanie zdrowszą formą kontaktu ze światem jest kontakt w tzw. “realu”. Poświęcanie zbyt wiele czasu i uwagi mediom społecznościowym czy korzystanie z nich bez jasno określonego celu (może nim być choćby rozmowa) niosą ze sobą wiele zagrożeń, których wagi nie dostrzegamy. Kluczowe jest tutaj, jak w każdej innej dziedzinie, zachowanie umiaru – interakcje internetowe nigdy bowiem nie zastąpią kontaktu w cztery oczy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here